Autor Wiadomość
kaczorek
PostWysłany: Czw 0:02, 16 Lip 2009    Temat postu:

Maxiu14 napisał:
A oglądał ktoś Pamiętnik (The Notebook)?


Oglądałam kawałek ,jak on z nią zrywa. Zapowiada się ciekawie;p
blackkitten
PostWysłany: Nie 15:40, 21 Cze 2009    Temat postu:

Super był Edge of Love z Sienna Miller i Keira Knightley. Genialnie razem zagrały. Współczesny film stylizowany na okres 2 wojny światowej. Warto obejrzeć.
Rebel
PostWysłany: Pią 2:38, 01 Maj 2009    Temat postu:

Że niby ja?
Seshiro
PostWysłany: Śro 23:20, 29 Kwi 2009    Temat postu:

Parcie na szkło ma.
Rebel
PostWysłany: Śro 23:17, 29 Kwi 2009    Temat postu:

A oglądał ktoś Pamiętnik (The Notebook)?
Wystawiamy film w szkole najprawdopodobniej, gram z koleżanką główne role Wesoly
kaczorek
PostWysłany: Śro 20:55, 29 Kwi 2009    Temat postu:

Bielinho napisał:
Najlepszy film wg. mnie - Skazani na Shawshank


właśnie skończyłam oglądać. bardzo dobry film Kwadratowy
Seshiro
PostWysłany: Nie 23:00, 26 Kwi 2009    Temat postu:

To nie może popieprzyło mi się z 8 milą Wesoly

Poza tym wczoraj obejrzałem 2 filmy The Ruins i Bangkok (Ostatnie zlecenie). Ten pierwszy to horror taki lightowy, ale moment w którym student medycyny zdecydował się kolesiowi, który spadł z wysoka i złamał sobie prawdopodobnie kręgosłup odciąć nogi by się nie wdało zakażenie a następnie "zamknąć ranę" gorącą patelnią. Wszystko było ok, gdyby nie musieli odcinać mu nóg małym nożykiem więc najpierw dużym kamieniem połamali mu nogi a następnie odcięli. Znalazło się parę innych ciekawych motywów, ale ogóle horror średni jeśli chodzi o strach. Zaś Ostatnie zlecenie... film przypomina transportera, w którym gra Nicolas Cage. Niestety ten aktor nie pasuje do typowego zabójcy z zasadami i to jest ten minus. Film oceniam dosyć wysoko.
Rebel
PostWysłany: Nie 21:50, 26 Kwi 2009    Temat postu:

O jakimśtam Murzynie, który uzdrawiał Toma Hanksa w więzieniu Wesoly
Seshiro
PostWysłany: Sob 16:49, 25 Kwi 2009    Temat postu:

A o czym to było bo nie wiem czy oglądałem Wesoly ?
Rebel
PostWysłany: Pią 13:11, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Wstyd się przyznać ale Zielonej mili nie oglądałem, nigdy mnie nie garnęło.
pool275
PostWysłany: Śro 14:34, 22 Kwi 2009    Temat postu:

Bielinho napisał:
Najlepszy film wg. mnie - Skazani na Shawshank


i do tego - Zielona Mila Wesoly
Bielinho
PostWysłany: Śro 21:10, 18 Mar 2009    Temat postu:

Najlepszy film wg. mnie - Skazani na Shawshank
Rebel
PostWysłany: Czw 0:34, 26 Lut 2009    Temat postu:

Przeczytałem Wesoly
W sumie mogłem dać linka, ale co mi tam Jezyk
Coop&Ryan
PostWysłany: Wto 23:59, 24 Lut 2009    Temat postu:

Maxiu14 napisał:
Maxiu14 napisał:
Adam i Ewa też teraz leci, jaki to chłam i jakie aktorstwo


Przecież to nie było pochlebne
A co do Pulp Fiction to filmy wyjątkowy, jedni go lubią za pastisz, lekkość i prostotę, inni za nie do końca jasne sytuacje i świetną reżyserię Quentina, jeszcze inni za aktorstwo, niektórzy traktują ten film jako kultowy i ponadczasowy (bo taki jest) a niektórzy uważają, że to film o niczym. W sumie to popieram te wszystkie teorie, ale film mnie wciągnął, zaintrygował, zaciekawił i to chyba najważniejsze Jezyk Coś w sobie ma.

Recenzja z FilmWebu, z którą się zgadzam :

„Pulp – miękka, wilgotna, bezkształtna masa lub materia; czasopismo lub książka zawierające brukowe treści, drukowane na charakterystycznym surowym, tanim papierze”. Quentin Tarantino otwiera swój film etymologią i znaczeniem pierwszego słowa ze sławetnego już w świecie tytułu "Pulp Fiction". Jedno słowo, a zawarta jest w nim cała, jakże pokręcona, ale i nowatorska forma filmu, który jest uważany za przełomowy w historii kina, co można potwierdzić słowami kinomanów, którzy dzielą kinematografię na tę przed i po "Pulp Fiction".

Trzy historie przedstawione w niechronologiczny sposób łączące się jednak w spójną całość, śmietanka doskonałych aktorów, niebanalne dialogi, które zapadają w pamięć, a także rzadko spotykany humor głównych bohaterów czynią specyficzny klimat tego filmu.Quentin Tarantino właśnie dzięki swemu nowatorskiemu dziełu wypłynął z podziemi reżyserskiego świata i stał się jednym z najbardziej cenionych reżyserów na globie.

Fabuła filmu to, jak już wcześniej wspomniałem, trzy historie, ale także, używając terminologii literackiej, coś w rodzaju prologu i epilogu (wstępu i zakończenia), które spójnie się łączą. „Prolog” to rozmowa Pumpkina (Tim Roth)z Honey Bunny (Amanda Plummer) w barze mlecznym, następnie przenosimy się do samochodu dwóch gangsterów, Vincenta Vegi (John Travolta) oraz Julesa Winnfielda (Samuel L. Jackson), którzy podróżują z „zadaniem” odzyskania tajemniczej walizki swego szefa. Część pierwsza („Vincent Vega i żona Marsellusa Wallace”) przedstawia „randkę” Vincenta Vegi oraz Mii Wallace, druga („Złoty zegarek”) historię boksera Butcha Coolidga (Bruce Willis), a część trzecia („Problem z Bonnie”) to powrót do dwójki gangsterów, Vincenta i Julesa, którzy po zdobyciu walizki niespodziewanie muszą zająć się bardzo, bardzo „nieczystą” sprawą. „Epilog” to scena w tej samej restauracji, w której odbywał się dialog Pumpkina i Honey Bunny, tylko jest pokazana rozmowa Vincenta i Julesa, który postanawia „zrobić wypad z biznesu”. Streszczenie fabuły może być dość trudne do odczytania i zrozumienia, ale przecież jest to film, który stawia wyzwanie wszelkim dotychczasowym kanonom, a w związku z tym i scenariusz oraz sposób jego przedstawienia musi być oryginalny.

"Pulp Fiction" to film prawdziwy mimo niektórych scen, które wydają się niemożliwe, mimo bohaterów, którzy, jak nam się wydaje, nie mogą istnieć i mimo fikcji w samym tytule. W filmie nic nie jest koloryzowane czy upiększane tak, jak w większości współczesnych dzieł kinematografii. Dialogi bohaterów wnoszą do filmu nutkę filozofii, filozofii bardzo łatwej w odbiorze poprzez specyficzny sposób przekazu, która w największej ilości objawia się w końcowych scenach filmu (np. podczas rozmyślań Julesa nad swoim życiem).

Aktorzy doskonale wczuli się w swoje role. Każdy wykreował postać żyjącą własnym życiem, ale przecież Tarantino wybierał na swych bohaterów ludzi najlepszych z najlepszych, a więc, czy można się było spodziewać czegoś innego aniżeli wspaniałej gry – chyba nie.

Muzyka, muzyka, muzyka. Ścieżka dźwiękowa w "Pulp Fiction" jest jeszcze jednym, dużym atutem filmu. Wspaniałe przeboje doskonale współgrające z toczącą się akcją są znakiem firmowym nie tylko "Pulp Fiction", ale większości filmów Quentin Tarantino (np. "Wściekłe psy"). W sountracku znalazły się takie przeboje jak : „Girl, You’ll be a women soon”, „Son of a preacher man” czy “Flowers on the wall”.

Jak wiemy, nic w świecie nie jest idealne i pomimo swych zalet "Pulp Fiction" posiada także wady. Wady te nie związane są raczej z kompozycją, ale z scenografią filmu i techniką. Otóż w paru scenach, po dokładnym przyjrzeniu się, można zauważyć błędy. Przykładem jest scena, kiedy „gość z działkiem ręcznym” strzela do Vincenta i Julesa (jeszcze przed oddaniem strzałów na ścianie widać „dziury” po pociskach) oraz moment, kiedy Butch Coolidge wsiada do Hondy swojej dziewczyny (w szybie samochodu odbija się mikrofon). Jedni za wadę mogą uznać ogrom wulgaryzmów użytych w filmie, jednak to właśnie ich duża ilość czyni ten film prawdziwym, bo jak wiemy we współczesnym świecie człowiek, który wysławia się poprawnie, elegancko i z ogładą, należy do mniejszości, a przecież Tarantino nakręcił ten film, aby zachwycić większość widzów wszelkimi środkami, i to mu się udało.

Osobiście uważam, że "Pulp Fiction" to film, który można odebrać na wiele sposobów i nie należy go zbyt dogłębnie analizować, bo przecież po co analizować coś, co i tak już jest wspaniałe i prosto przedstawione. Adam Mickiewicz powiedział kiedyś, że chciałby, aby jego dzieła „zbłądziły pod strzechy”, Quentin Tarantino po nakręceniu "Pulp Fiction" nie musiał nic mówić, po prostu jego film oglądał każdy, i ci potrzebujący rozrywki, i ci, dla których film to rodzaj sztuki.

Sięgając po ten film, radzę się dobrze zastanowić, bo, jak wiem po sobie, UZALEŻNIA. Film uznany przez krytyków za kultowy, a przeze mnie za jeden z dziesięciu cudów X muzy.
Nowatorskie rozwiązania i ponadczasowe dialogi tworzą z niego dzieło sztuki, a zastanówmy się czymże jest sztuka… sztuka to fikcja!


JAk ktoś to przeczyta to dajcie znać xd Wesoly
Rebel
PostWysłany: Wto 23:53, 24 Lut 2009    Temat postu:

Maxiu14 napisał:
Adam i Ewa też teraz leci, jaki to chłam i jakie aktorstwo


Przecież to nie było pochlebne
A co do Pulp Fiction to filmy wyjątkowy, jedni go lubią za pastisz, lekkość i prostotę, inni za nie do końca jasne sytuacje i świetną reżyserię Quentina, jeszcze inni za aktorstwo, niektórzy traktują ten film jako kultowy i ponadczasowy (bo taki jest) a niektórzy uważają, że to film o niczym. W sumie to popieram te wszystkie teorie, ale film mnie wciągnął, zaintrygował, zaciekawił i to chyba najważniejsze Jezyk Coś w sobie ma.

Recenzja z FilmWebu, z którą się zgadzam :

„Pulp – miękka, wilgotna, bezkształtna masa lub materia; czasopismo lub książka zawierające brukowe treści, drukowane na charakterystycznym surowym, tanim papierze”. Quentin Tarantino otwiera swój film etymologią i znaczeniem pierwszego słowa ze sławetnego już w świecie tytułu "Pulp Fiction". Jedno słowo, a zawarta jest w nim cała, jakże pokręcona, ale i nowatorska forma filmu, który jest uważany za przełomowy w historii kina, co można potwierdzić słowami kinomanów, którzy dzielą kinematografię na tę przed i po "Pulp Fiction".

Trzy historie przedstawione w niechronologiczny sposób łączące się jednak w spójną całość, śmietanka doskonałych aktorów, niebanalne dialogi, które zapadają w pamięć, a także rzadko spotykany humor głównych bohaterów czynią specyficzny klimat tego filmu.Quentin Tarantino właśnie dzięki swemu nowatorskiemu dziełu wypłynął z podziemi reżyserskiego świata i stał się jednym z najbardziej cenionych reżyserów na globie.

Fabuła filmu to, jak już wcześniej wspomniałem, trzy historie, ale także, używając terminologii literackiej, coś w rodzaju prologu i epilogu (wstępu i zakończenia), które spójnie się łączą. „Prolog” to rozmowa Pumpkina (Tim Roth)z Honey Bunny (Amanda Plummer) w barze mlecznym, następnie przenosimy się do samochodu dwóch gangsterów, Vincenta Vegi (John Travolta) oraz Julesa Winnfielda (Samuel L. Jackson), którzy podróżują z „zadaniem” odzyskania tajemniczej walizki swego szefa. Część pierwsza („Vincent Vega i żona Marsellusa Wallace”) przedstawia „randkę” Vincenta Vegi oraz Mii Wallace, druga („Złoty zegarek”) historię boksera Butcha Coolidga (Bruce Willis), a część trzecia („Problem z Bonnie”) to powrót do dwójki gangsterów, Vincenta i Julesa, którzy po zdobyciu walizki niespodziewanie muszą zająć się bardzo, bardzo „nieczystą” sprawą. „Epilog” to scena w tej samej restauracji, w której odbywał się dialog Pumpkina i Honey Bunny, tylko jest pokazana rozmowa Vincenta i Julesa, który postanawia „zrobić wypad z biznesu”. Streszczenie fabuły może być dość trudne do odczytania i zrozumienia, ale przecież jest to film, który stawia wyzwanie wszelkim dotychczasowym kanonom, a w związku z tym i scenariusz oraz sposób jego przedstawienia musi być oryginalny.

"Pulp Fiction" to film prawdziwy mimo niektórych scen, które wydają się niemożliwe, mimo bohaterów, którzy, jak nam się wydaje, nie mogą istnieć i mimo fikcji w samym tytule. W filmie nic nie jest koloryzowane czy upiększane tak, jak w większości współczesnych dzieł kinematografii. Dialogi bohaterów wnoszą do filmu nutkę filozofii, filozofii bardzo łatwej w odbiorze poprzez specyficzny sposób przekazu, która w największej ilości objawia się w końcowych scenach filmu (np. podczas rozmyślań Julesa nad swoim życiem).

Aktorzy doskonale wczuli się w swoje role. Każdy wykreował postać żyjącą własnym życiem, ale przecież Tarantino wybierał na swych bohaterów ludzi najlepszych z najlepszych, a więc, czy można się było spodziewać czegoś innego aniżeli wspaniałej gry – chyba nie.

Muzyka, muzyka, muzyka. Ścieżka dźwiękowa w "Pulp Fiction" jest jeszcze jednym, dużym atutem filmu. Wspaniałe przeboje doskonale współgrające z toczącą się akcją są znakiem firmowym nie tylko "Pulp Fiction", ale większości filmów Quentin Tarantino (np. "Wściekłe psy"). W sountracku znalazły się takie przeboje jak : „Girl, You’ll be a women soon”, „Son of a preacher man” czy “Flowers on the wall”.

Jak wiemy, nic w świecie nie jest idealne i pomimo swych zalet "Pulp Fiction" posiada także wady. Wady te nie związane są raczej z kompozycją, ale z scenografią filmu i techniką. Otóż w paru scenach, po dokładnym przyjrzeniu się, można zauważyć błędy. Przykładem jest scena, kiedy „gość z działkiem ręcznym” strzela do Vincenta i Julesa (jeszcze przed oddaniem strzałów na ścianie widać „dziury” po pociskach) oraz moment, kiedy Butch Coolidge wsiada do Hondy swojej dziewczyny (w szybie samochodu odbija się mikrofon). Jedni za wadę mogą uznać ogrom wulgaryzmów użytych w filmie, jednak to właśnie ich duża ilość czyni ten film prawdziwym, bo jak wiemy we współczesnym świecie człowiek, który wysławia się poprawnie, elegancko i z ogładą, należy do mniejszości, a przecież Tarantino nakręcił ten film, aby zachwycić większość widzów wszelkimi środkami, i to mu się udało.

Osobiście uważam, że "Pulp Fiction" to film, który można odebrać na wiele sposobów i nie należy go zbyt dogłębnie analizować, bo przecież po co analizować coś, co i tak już jest wspaniałe i prosto przedstawione. Adam Mickiewicz powiedział kiedyś, że chciałby, aby jego dzieła „zbłądziły pod strzechy”, Quentin Tarantino po nakręceniu "Pulp Fiction" nie musiał nic mówić, po prostu jego film oglądał każdy, i ci potrzebujący rozrywki, i ci, dla których film to rodzaj sztuki.

Sięgając po ten film, radzę się dobrze zastanowić, bo, jak wiem po sobie, UZALEŻNIA. Film uznany przez krytyków za kultowy, a przeze mnie za jeden z dziesięciu cudów X muzy.
Nowatorskie rozwiązania i ponadczasowe dialogi tworzą z niego dzieło sztuki, a zastanówmy się czymże jest sztuka… sztuka to fikcja!
blackkitten
PostWysłany: Wto 22:49, 24 Lut 2009    Temat postu:

Coop&Ryan napisał:
blackkitten napisał:
Apropos Evan Rachel Wood. Coop&Ryan jeśli oceniasz grę aktora tylko po obejrzeniu jedngo filmu z nim to życzę Ci powodzenia. Żaden kinoman nie ma prawa krytykować aktorów bez obejrzenia jego filmografii-takie moje zdanie. Jedna rola jest lepsza druga gorsza, taka rzeczywistość a "13" była jednym z początków.


O matko, jaki bulwers. Wesoly Ale ja nic złego o Evan nie powiedziałam.. Lubię ją. Także życzę ci powodzenia w umiejętnym rozumowaniu postów. Mruga A jeśli chodzi o Umę, to oglądałam z nią dużo filmów i żaden nie przypadł mi do gustu ze względu na jej osobę..

A co do filmów Maxia to najbardziej zapamiętałam: "Adam i Ewa", "Kocham Klarę", "Zostać miss", "Zbuntowany anioł", "Świat Raven" no i cała sterta amerykańskich komedii romant. i seriali Jezyk Rzadko spotykane u chłopaka Jezyk


Myślałam, że tam zajechało ironią, ale jeśli nie to ok.
Coop&Ryan
PostWysłany: Wto 19:46, 24 Lut 2009    Temat postu:

Ja jedyne co mogę oglądać na DC to "Nie ma to jak hotel". Nic więcej;p
Seshiro
PostWysłany: Wto 18:24, 24 Lut 2009    Temat postu:

A dla Ciebie to co to jest?

Tak btw. nie żebym się się śmiał albo coś, ale masz świetny gust hahah Adam i Ewa no to żeś polał Wesoly
Rebel
PostWysłany: Wto 17:44, 24 Lut 2009    Temat postu:

3 pierwsze - sentymenty ze starych dobrych czasów dzieciństwa Wesoly Zostać miss nawet niedawno oglądałem, Adam i Ewa też teraz leci, jaki to chłam i jakie aktorstwo WesolyWesoly
Zbuntowany anioł tak samo, obejrzałbym sobie jeszcze raz Mruga
A Świat Raven to wg mnie najlepsza komediówka na DC.

by_shok, skoro dla Ciebie Pulp Fiction to tylko przekleństwa...
Coop&Ryan
PostWysłany: Wto 16:12, 24 Lut 2009    Temat postu:

blackkitten napisał:
Apropos Evan Rachel Wood. Coop&Ryan jeśli oceniasz grę aktora tylko po obejrzeniu jedngo filmu z nim to życzę Ci powodzenia. Żaden kinoman nie ma prawa krytykować aktorów bez obejrzenia jego filmografii-takie moje zdanie. Jedna rola jest lepsza druga gorsza, taka rzeczywistość a "13" była jednym z początków.


O matko, jaki bulwers. Wesoly Ale ja nic złego o Evan nie powiedziałam.. Lubię ją. Także życzę ci powodzenia w umiejętnym rozumowaniu postów. Mruga A jeśli chodzi o Umę, to oglądałam z nią dużo filmów i żaden nie przypadł mi do gustu ze względu na jej osobę..

A co do filmów Maxia to najbardziej zapamiętałam: "Adam i Ewa", "Kocham Klarę", "Zostać miss", "Zbuntowany anioł", "Świat Raven" no i cała sterta amerykańskich komedii romant. i seriali Jezyk Rzadko spotykane u chłopaka Jezyk
Seshiro
PostWysłany: Wto 14:43, 24 Lut 2009    Temat postu:

Główną rolę to tylko przekleństwa odgrywały.
Rebel
PostWysłany: Wto 0:09, 24 Lut 2009    Temat postu:

Coop&Ryan, niektóre to sentymenty Jezyk A co do których masz zastrzeżenia?
by_shok, mi tam się podobało, klasyk Wesoly
blackkitten
PostWysłany: Pon 22:08, 23 Lut 2009    Temat postu:

Apropos Evan Rachel Wood. Coop&Ryan jeśli oceniasz grę aktora tylko po obejrzeniu jedngo filmu z nim to życzę Ci powodzenia. Żaden kinoman nie ma prawa krytykować aktorów bez obejrzenia jego filmografii-takie moje zdanie. Jedna rola jest lepsza druga gorsza, taka rzeczywistość a "13" była jednym z początków.
Coop&Ryan
PostWysłany: Nie 23:41, 22 Lut 2009    Temat postu:

Maxiu co ty oglądasz? xd
A tak w ogóle to dzisiaj trafiłam na twój profil na filmwebie.. 135 ulubionych filmów bodajże.. a jakie.. xd to może nie wspomnę Jezyk
P.S. Ale przecież są gusta i guściki Wesoly

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group